wtorek, 30 lipca 2013

Po południu (TwentyThirteenBohemia Mix, B-side)

Ano, wróciłem - powiedział Sam.
Grafini Wadera uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Śmiało weszła w długi, długi cień rzucany przez skorpiona na pylistą drogę prowadzącą do miasteczka. Tutaj, w Balbec, dłonie zdążyły jej już odtajać. Wiele zrozumiała: choćby to, że górne stacje kolejek linowych są po to, by jakiś ktoś w centrum dowodzenia przypominającym kwatery wielkich zbrodniarzy z pierwszych Bondów (dużo infradźwięków, ciągłe pulsacje tandetnych wielobarwnych światełek, błyskanie chromowań na  plastikowej aparaturze hi-tech) zarządzał widzialnym światem. Naganianie i odpędzanie obłoków, przepuszczanie przez ścieżki stad kozic; ostatnio w ofercie pojawiła się nawet możliwość skanowania smartfonami kęp kosodrzewiny - dzięki temu można się dowiedzieć wszystkiego o botanice i geologii.
Niestety (albo i na szczęście), grafini nie posiada smartfona. Poza tym śledzi ją kos, śledzi i zapisuje każdy jej ruch.

Za to zdążyła jeszcze obejrzeć sobie wystawę Jana Švankmajera - i utwierdziła się w przekonaniu, że czeski surrealizm nie ma sobie równych... Niby wszystko to już było kilka dekad wcześniej u Francuzów wymownych: Freud i de Sade, popęd i technologia, oniryzm i strategia estetycznego szoku, groteska i anarchiczna krytyka społeczna - ale u Švankmajera efekt przechodzi wszelkie wyobrażenia. Ten surrealizm zdaje się przeskakiwać (niczym Zátopek nad ławką, na tamtym słynnym zdjęciu) najuczeńsze konceptualizacje i niezbyt grzecznie dłubać paluchem w nosie mózgu. To takie czeskie... Wielkie wrażenie zrobiła też na niej IX Symfonia Antonína Dvořáka w transkrypcji na organy. Zaiste, niebiański to instrument - brzmi nie gorzej niż orkiestra, wielbi mękę świętego Maurycego dźwiękami nie z tej ziemi (czy aby Ungern-Sternbergowie - zastanowiła się w tym momencie grafini - nie są jakoś, dalece choćby, spokrewnieni z Ottonami?), a przy tym daje poznać, skąd wziął się ten czy tamten pomysł Ennio Morricone. Ale nie bądźmy drobiazgowi.

Tam czy inaczej, Sam powiedział: "wróciłem". Ano, miał rację. Ano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz